coraz więcej domu w domu
witam wszystkich, jak tam minął tydzień? jak weekend? owocnie? u nas trochę się pozmianiało, w środę weszli panowie od sufitów, zaczęli działać i powiem wam, że jestem pod wrażeniem ich prac, albo mam małą wiedzę na ten temat :) sufity na dole już gotowe, trzeba tylko zaszpachlować i pomalować i już wykończone, z górą jest trochę gorzej, bo mąż sam wełnę ukłądał, ja jedynie wkręty wkręcałam, co by mógł powiązać na nich sznurki podtrzymujące wełnę, w sobotę odwiedziły nas dwie rodziny, chcące zobaczyć jak ten nasz mały domek wygląda od środka, powiem wam, że ogromnie się cieszę, że komuś innemu, tak jak mnie podoba się nasz domek, no i okazało się, że wcale taki mały to on nie jest :) tyle miłych rzeczy
a ze smutnych to to, że jedna z naszych małych kajtkowych suczek dziś zdechła, bidulka padła mi na ękach i nawet reanimacja nie pomogła, chyba dostała skrętu żołądka... :(((((