tygodnik
zaloguj
jak w opisie tak w życiu, coraz więcej pracy możemy sami wykonywać na budowie, mówię o sobie :) coraz mniej czasu aby wpadać tutaj i coś pisać, przychodzę wieczorem, zerkam co napisaliście, poczytam wszystko od deski do deski, czasem dodam komentarz a czasem nie mam siły nawet na to, cały weekend byliśmy na budowie, udało mi się namówić mamę, żeby została trochę z młodym od 9 do 12 chociażby, bo chcieliśmy watą stropy docieplić ale już przed 12,00 był telefon kiedy będę wracać, no i co miałam zrobić? zebrałam się i pojechałam po młodego, siedział biedny z nami do wieczora na budowie, ale skończyliśmy, niedziela także była owocna, niestety młody też wymęczony całym dniem na budowie, nudziło mu się niezmiernie, ale daliśmy radę, poniedziałek minął bardzo owocnie, mąż skończył podłogę na strychu i możemy powoli przenosić rzeczy, mnie przy malowaniu desek zawiało i chodzę jak połamaniec, ale było warto, bo coraz bliżej końca, wiem, że poszloby szybciej gdyby ktoś z rodziny pomógł chociażby przy opiece nad młodym, bo przy końcu budowy ręce pełne roboty a dziecko nudzące się a do tego glodne czasem bo bez ciepłego posiłku to potęguje wszystko, a teraz fotorelacja :)
praca męża na strychu
schowek pod schodami
drzwi, jakie wybraliśmy będą antracytowe a wstawki srebrne, firmy gerda, najgorzej, że miesiąc musimy na nie czekać... więcej zdjęć niż opisu, ale coś dużo się osttanio dzieje, piszcie wy kochani, zawsze was czytam i trzymam kciuki za koniec waszej budowy :)
witam wszystkich, jak tam minął tydzień? jak weekend? owocnie? u nas trochę się pozmianiało, w środę weszli panowie od sufitów, zaczęli działać i powiem wam, że jestem pod wrażeniem ich prac, albo mam małą wiedzę na ten temat :) sufity na dole już gotowe, trzeba tylko zaszpachlować i pomalować i już wykończone, z górą jest trochę gorzej, bo mąż sam wełnę ukłądał, ja jedynie wkręty wkręcałam, co by mógł powiązać na nich sznurki podtrzymujące wełnę, w sobotę odwiedziły nas dwie rodziny, chcące zobaczyć jak ten nasz mały domek wygląda od środka, powiem wam, że ogromnie się cieszę, że komuś innemu, tak jak mnie podoba się nasz domek, no i okazało się, że wcale taki mały to on nie jest :) tyle miłych rzeczy
a ze smutnych to to, że jedna z naszych małych kajtkowych suczek dziś zdechła, bidulka padła mi na ękach i nawet reanimacja nie pomogła, chyba dostała skrętu żołądka... :(((((
jak oglądam wasze wpisy to oczywiście zaskakuje mnie ogrom pracy jaką wykonaliście, ale u nas tez trochę się więcej dzieje, pochwalę się, że podłogas oczywiście piękna... do tego dziś zaczeli prace nad podwieszaniem sufitów. Jak weszłam do domu, to byłam w takim szoku ile zrobili, że zapomniałam z wrażenia zrobić zdjęć hahhaha ale oczywiście mam foteczki z podłogi :)
a na koniec nasze widoki
nasz domek to oczywiście ten po prawej :)
w związku z tym, że do domu zakaz wchodzenia, a człowiek na tyłku w wolne dni przecież nie usiedzi zaczęliśmy, a raczej mój mąż zaczął robić ogrodzenia, ja z doskoku trochę pomagałam, kiedy dziś wieczorkiem pojechałam aby skończyć słupki malować zobaczyłam jak bardzo się postarał :) jutro ja odę trochę porobić, oczywiście do domu zajdę zerknąć jak to wszystk wygląda :)